czwartek, 11 sierpnia 2011

wakacyjny sen

...nagle znalazłam się pod wodą i otworzyłam oczy. Woda była idealnie przeźroczysta, zabarwiona lekkim błękitem nieba. Dno zdawało się być ze złota zmielonego i miękkiego jak mąka. Pachniało morską bryzą i podwodną roślinnością. Nagle moją stopę musnęła kałamarnica, odwróciłam się gwałtownie i dostrzegłam, że wcale nie o moją osobę jej chodziło. Goniła rozczochraną meduzę, która puszczała do niej oczko. Na zpiasku ktoś pisał SSS i delikatne złote pyłki zaczęły się unosić. W lewe ramię zaczęło mnie coś pukać...ryba z ogonem w kratkę??!!... i zaczął ktoś marudzić i dopominać się mleka - pobudka!!!



To nie był proroczy sen, na wakację jadę w góry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz